Napisz do nas Masz pytanie?

Media potwierdzają – pacjenci zaufali czeskim okulistom.

19.09.2016
Media potwierdzają – pacjenci zaufali czeskim okulistom.

Media potwierdzają – pacjenci zaufali czeskim okulistom

Choć na operację usunięcia zaćmy trzeba nieraz czekać kilka lat, coraz częściej zdarza się, że kiedy przychodzi wyznaczony termin, pacjenci wcale nie pojawiają się w szpitalu. Ani NFZ, ani lekarze nie potrafią wyjaśnić dlaczego.

Śląski NFZ planował, że wyda na zaćmę w tym roku 70 mln zł. Miesiąc temu zwiększył tę kwotę o 6 mln zł, właśnie z powodu długich kolejek. Niewykluczone jednak, że kiedy wielu pacjentów nie zgłasza się na zabiegi, te pieniądze nie zostaną w pełni wykorzystane. Oto na oddziale okulistyki w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu w ostatni czwartek planowano usunięcie zaćmy u 19 pacjentów. - Przyszło jednak tylko 13 - skarży się ordynator dr Dariusz Dobrowolski. Podobnie dzieje się w innych szpitalach w regionie. Np. w Beskidzkim Centrum Medycznym w Bielsku-Białej w zeszły poniedziałek miało być operowanych 21 chorych, ale aż siedmiu nie przyszło. - Wcześniej takie sytuacje zdarzały się tylko w sezonie grypowym - mówi dr Małgorzata Wąs z BCM.

Operacja zaćmy trwa 15 minut, kolejka nawet 727 dni

Operacja usunięcia zmienionej przez zaćmę soczewki w oku i wszczepienie w jej miejsce sztucznej na ogół zajmuje 15-20 minut. To dlatego nawet biorąc pod uwagę czas potrzebny na przygotowanie pacjenta, a potem opuszczenie sali operacyjnej i przygotowanie jej dla kolejnego chorego, możliwe jest przeprowadzenie dziennie wielu zabiegów.

- Zawsze może zdarzyć się pacjentowi jakaś niespodziewana infekcja, która będzie przeszkodą w zabiegu. Przeszkodą może być też inne losowe zdarzenie. Nie znajduję jednak wyjaśnienia dla sytuacji, w której chorzy w tak dużej liczbie rezygnują z zabiegu, niczego nam nie zgłaszając - mówi dr Dobrowolski.

Sytuacja jest tym bardziej zdumiewająca, że wszyscy przecież narzekają na kolejki. Te do zaćmy są ogromne. Z danych NFZ wynika, że w województwie śląskim czeka na operację ponad 84 tys. pacjentów. Średni czas oczekiwania "pilnych" chorych to 195 dni roboczych, a chorych planowych aż 727 dni! Tymczasem od początku roku z własnej woli z operacji zrezygnowało aż 5,2 tys. zapisanych, a 3176 innych bez uprzedzenia nie zgłosiło się do szpitala w dniu planowanej operacji.

Pacjenci wybierają operację w Czechach?

Lekarze z Bielska-Białej przypuszczają, że duża część chorych wybiera zabieg w Czechach. Dzięki unijnej dyrektywie o transgranicznej opiece medycznej prywatny zabieg za granicą jest refundowany przez NFZ, podczas gdy krajowy nie. Dzięki temu chorzy omijają kolejkę. Czeskie kliniki stosują też ułatwienia, oferując pacjentom transport z i do domu, co w przypadku starszych ludzi (a to głównie oni chorują na zaćmę) ma duże znaczenie. Poza tym polscy lekarze kierujący chorych na zabiegi do Czech często dostają za to ekstra wynagrodzenie, np. 150 zł za jednego pacjenta.

Po pierwsze jednak, tak wytłumaczyć można tylko sytuację na Podbeskidziu, ale już nie w Sosnowcu czy Katowicach. Po drugie, NFZ zaprzecza. - Nazwiska pacjentów składających wniosek o zwrot pieniędzy za zabieg wykonany za granicą nie figurują na listach kolejkowych zgłaszanych nam przez szpitale z terenu województwa - zapewnia Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego NFZ.

Kapryśni pacjenci to dla szpitali duży kłopot. Jeśli ktoś na kilka dni lub tygodni przed operacją z niej rezygnuje, to szpital zgodnie z przepisami NFZ powinien w jego miejsce operować następnego z kolejki. - To jednak trudne, bo pacjenci mają plany. Albo ktoś ma przyjechać się nimi zająć, albo to wyjazd do sanatorium - wyjaśnia dr Dobrowolski.

Szpitale muszą się więc "gimnastykować", by jednocześnie zapewnić ciągłość pracy na bloku operacyjnym, a z drugiej zrobić to tak, by NFZ nie miał zastrzeżeń. - Do obsługi samej tylko kolejki do operacji zaćmy i sporządzania kolejkowych sprawozdań dla funduszu zatrudniamy aż dwie sekretarki, a w sobotę, kiedy często dzwonimy do chorych po potwierdzenie, dodatkowo sześć - mówi dr Wąs.